
Paterson #8 Biały z psem
jak sprężyna wyskakuje nad ranem
jak sprężyna wyskakuje nad ranem
Jakaś zawierucha mroźna konsternacja paszczak wychłodzony czwartku aberracja
ta środa jest jak tygodnia przystanek już z mgły się wyłania sobota już słychać brzęk szklanek
hej ty moja muzo unoś mnie nad kawą do tych pól malowanych snem przed nagłą pobudki obawą
poniedziałek zaczynam jak tygodnia Janusz może coś się przydaży ciekawego a nuż
Czas dla poetów ne jest łaskawy można napisać litr wierszy o piciu kawy
ten czwartek swym mrozem mnie rozpala nie wiem już jak się schronić w twych gorących oczach
gdy wierszem świeżym uderzam w poranek nie musze myć po sobie szklanek